Podwodne spotkania pełne wrażeń

2017-04-24 16:11:20(ost. akt: 2017-04-25 14:55:43)

Autor zdjęcia: Robert Dubaj

W słoneczny wiosenny poranek nad jeziorem Wuksniki spotkali się miłośnicy pasji nurkowania. Byli wśród nich mieszkańcy naszego powiatu.
Jezioro jest znane w środowisku, niezbyt oblegane przez nurków, czasami na brzegu można zobaczyć kilka osób ze sprzętem do nurkowania… a tym razem pomimo zimna, był to prawie zlot. Nad brzegiem jeszcze sennego jeziora spotkało kilkunastu pozytywnie zakręconych pasjonatów. Przyjechali z wielu miast i klubów. To znak, że ta pasja zaczyna zataczać coraz większe zainteresowanie „zarażając” swoją niepowtarzalnością zarówno dzieci jak i dojrzałe osoby.

Jak to się stało, że tyle osób pojawiło się w jednym miejscu bez żadnej zapowiedzi?

— To pasja i chęć zrzucenia nurkowego lenia po zimowej hibernacji. My tak mamy, że potrafimy wyczuć nurkową imprezę przez skórę. Po prostu to wielka pasja, która wyciąga nas nad wodę, gdy mamy chwilę wolnego i mniej obowiązków rodzinnych — odpowiedział kolega Mariusz z Gdyni.

Kilkanaście osób z Ornety, Olsztyna, Ostródy, Elbląga, Gdyni i Gdańska to członkowie klubów jak i osoby niestowarzyszone. Wśród nich AKP ”Skorpena”, „Club 156,4”, „Ulantour” i OSP Ratownictwo Wodne Elbląg. Ci niesamowici pasjonaci tworzą jedną rodzinę, tu nie ma podziałów na klubowiczów i wodnych nurków. Tu nikt nie pyta się co robisz, gdzie pracujesz, jaki masz samochód. Najczęstszym pytaniem jest: ”to co, kiedy znów się spotkamy na nurach?”

Oczywiście spotkanie te mają też wydźwięk nie tylko towarzyski, ale i szkoleniowy. Zawsze można się podpytać doświadczonych kolegów o sprawy bezpieczeństwa czy typowo sprzętowe. Niektórzy z nich łączą pasję z zawodem. Właśnie koledzy z OSP RW Elbląg odbywali swój rutynowy trening. Koledzy z Gdyni, którzy na co dzień służą w Marynarce Wojennej też łączyli przyjemne z pożytecznym.

— Jesteśmy tymi szczęściarzami, że możemy prawie codziennie nurkować. To nasz zawód. Dzięki temu nasza pasja jest dla nas dostępna bardzo często. Łączenie pasji i pracy w tych czasach gdzie brak czasu na wszystko, dane jest niewielu i my do nich należymy — tłumaczą koledzy z Elbląga.

Nad „Wuksy” przyjeżdżają, bo akwen jest niesamowicie czysty. Jak mówią „wiziura jest na maksa”. No i na dnie można odnaleźć zatopione ciekawostki…karoseria, komputer czy dwie łódki. Chwalą sobie to jezioro na równi z jeziorem Narie czy Wdzydze.
Co tych pozytywnie zakręconych ludzi ciągnie do nurkowania? To standardowe pytanie często kierowane do nich.

— Lubimy jak azot buzuje w żyłach. Dzień bez nura to dzień stracony — wyjaśnia z uśmiechem Mariusz z Gdyni, który ma już siedem lat praktyki.

Nie ma w tym nic dziwnego, że brać nurkowa z odleglejszych okolic przyjeżdża na jednodniowe eskapady właśnie nad jezioro Wuksniki zwane w kręgach jako „Wuksy”. Zaskakuje czystość tego jeziora. O takie jeziora coraz trudniej.

— Jest tu fajnie, bo atmosfera wodna jest jeszcze dzika — kontynuuje gdynianin. — Nie ma tu centr nurkowych, które mocno ingerują w podwodny świat i ściągają rzesze miłośników nurkowania. Wielu z nas jednak lubi spokój zarówno pod wodą jak i na brzegu.

Większość miłośników nurkowania oprócz rozwijania własnej pasji wciąga rodziny do aktywnego spędzania czasu wolnego nad wodą. Najbardziej chętne są dzieci, które bez zahamowań przyswajają sobie wiedzę i odważnie „baraszkują” pod wodą. Dla nich to fantastyczna forma zabawy. Oczywiście żony też starają się zasmakować podwodnych spacerów, lecz większość woli klasykę wypoczynku na świeżym powietrzu.

— Dzięki temu po wyjściu z wody zawsze spotyka nas cudowny uśmiech i kanapka na zaspokojenie pierwszego głodu. Są niezwykle wyrozumiałe i to właśnie pozwala nam na rozwijanie naszej pasji — opowiada nurek z Ornety.

Nurkowie to otwarci ludzie na inne pasje. Wielu z nich uprawia spadochroniarstwo, żeglarstwo ale też są tacy co uwielbiają zbierać grzyby czy jeździć na rowerze.

Pomimo wielu przyjemności jakie daje nurkowanie, droga do realizowania tych wodnych pasji jest trudna. Pierwsze samodzielne kroki wielu stawia już w dzieciństwie nurkując z maską i „fajką”. Jednak zdecydowana większość pasjonatów nurkowania skorzystała z specjalistycznych kursów mając po 20, 30 lat.

— To najlepsza metoda poznania przede wszystkim zasad bezpiecznego uprawiania tego sportu — podkreśla kolega z AKP „Skorpena". — Szczególnym powodzeniem cieszą się organizowane kilkudniowe kursy na pięknymi jeziorami.

Szkolenie jest intensywne, ale daje podstawy nurkowania, które są rozwijane z czasem pod okiem doświadczonych kolegów. Po takim kursie dowiedziałem się co może mnie spotkać pod wodą, jak korzystać ze sprzętu, jak być odpowiedzialnym, bo ten sport wymaga ogromnego zaufania do kolegów, z którymi się nurkuje. No i przy okazji praktycznie również poznałem zasady fizyki, które niezbyt mnie pasjonowały w szkole.

Podstawowy sprzęt to wydatek około 7 tys. złotych. Oczywiście kluby skupiające miłośników nurkowania wypożyczają niezbędny sprzęt co pozwala realizować podwodne pasje.

A jak już jest się szczęśliwcem, posiadaczem odpowiedniego wyposażenia i doświadczenia, zaczynają się eksploracje nie tylko okolicznych jezior, ale też wyjazdy na dalsze akweny.

— W zeszłym roku byliśmy w obwodzie kaliningradzkim na jeziorze Jantarne. To niesamowite miejsce. Pod wodą znajduje się zatopiony las. Podwodny spacer to jak wycieczka do bajkowej krainy. Również zaskoczeniem jest zatopiony sprzęt z okresu ostatniej wojny. Chyba najbardziej obleganym jest wrak samolotu Messerschmitt — chwali się kolega z elbląskiego klubu, który kilkakrotnie realizował wyjazdy do tego miejsca.

Nabyte doświadczenie i uprawnienia pozwalają również na ciekawsze spędzanie urlopowego czasu nad czystymi akwenami nie tylko w kraju ale i poza. Szczególnie ci, którzy wracają znad Morza Śródziemnego czy Czerwonego twierdzą zgodnie: "takich wrażeń i widoków nie zobaczycie nawet na filmach Nationale Geografic”.

Wśród osób które przyjechały „rozpływać” się po zimowym zastoju na „Wuksach” były też osoby z ogromną praktyką. Kolega Adam z rozrzewnieniem wspomina wypady nad jezioro Hańcza. Tam też poznawał tajniki nurkowej pasji oraz miał okazje szkolić z sławami podwodnego świata.

Podkreśla, że spotkania z rekordzistą świata zejścia pod wodę na powietrzu (butlach), Marka Andrewsa pozostawiły niezapomniane wrażania. I jeszcze bardziej zachęciły do kontynuowania tego pięknego, ale wymagającego dyscypliny i odpowiedzialności sportu.

Dzięki pomocy początkującego młodego adepta nie tylko nurkowania, ale i fotografii, kolega Jakub, możliwe jest ukazania tego spotkania w fotograficznym reportażu.

RD


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: Robin

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5